poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Zmora uczniów, czyli lektury szkolne.

http://wykresy.pl/16615/Lektury-szkolne

Tematem moich dzisiejszych przemyśleń będą lektury szkolne. Na wstępie uprzedzam, że opinia przedstawiona w tym poście jest moim subiektywnym odczuciem.
 
Skojarzenia z lekturami szkolnymi

Nie wiem jak wy, ale ja nie mam dobrych skojarzeń. Może zacznijmy od początku... W klasach 1-3 podstawówki czytałam, bo "pani zadała, a mama kazała". 4-6 było tym okresem, gdzie rodzice nie pilnowali mnie przy każdym zadaniu, co prowadziło do niezbyt uważnego czytania. Nie było nakazów i sprawdzania. Natomiast w gimnazjum... zapoznałam głębiej chyba tylko "Zemstę" Aleksandra Fredry. Kiedy byłam jeszcze w podstawówce, nie lubiłam NIENAWIDZIŁAM czytać. Mówię całkiem poważnie. Gdy poszłam dalej, moja polonistka kazała nam prowadzić "dzienniczek lektur". Musieliśmy w ciągu miesiąca przeczytać i opisać jedną książkę (nie lekturę) i cztery artykuły. Moją pierwszą pozycją był "Pamiętnik narkomanki" Barbary Rosiek. Właśnie wtedy zaczęła się przygoda z czytaniem, która trwa do dziś. Jednak mimo tego, że "pożerałam książki", nie czytałam lektur. Dziś kojarzą mi się ze zmuszaniem, straconym czasem oraz ciągłymi jedynkami z polskiego...

Dlaczego nie czyta(ła)m lektur?

Dużo osób zadaje mi to pytanie. Czytałam wszystkie inne książki, ale nie lektury. Po części chodziło o prawdę powszechnie znaną, że nie lubię być do czegoś zmuszana. Ale głównym powodem było coś innego. Gdy sięgam po książkę lubię się w nią zagłębiać. Zwracać szczególną uwagę na to, co mnie faktycznie interesuje. Z lekturami był i jest ten problem, że zawsze miałam w głowie jedną myśl : "Co będzie na sprawdzianie?". Cała magia uciekała. Czytanie było męczące. Zamiast przyjemności, stawało się koszmarem.

Lektury vs streszczenia

Moja klasa aktualnie liczy 26 osób. Lektury czyta... może 10. Większość woli streszczenia (w tym i ja). Straszne? Smutne? Prawdziwe. Podejrzewam, iż w dużej ilości przypadków tak jest, bo lenistwo wygrywa. Jednak ja (i pewnie znajdzie się jeszcze sporo osób) jestem żywym dowodem na to, że lenistwo nie jest głównym czynnikiem powodującym brak zainteresowania tego typu pozycjami.

Wywyższanie? lektur

Nie zliczę ile razy słyszałam coś w stylu: "Zostaw tą głupią książkę! Weź może jakąś lekturę przeczytaj!". Szkolne pozycje obowiązkowe zyskały niebywały szacunek. Tak moi drodzy, szacunek. To, że nie przeczytałam "Krzyżaków" wcale nie oznacza mojego braku owego szacunku. Mimo wszystko poszło to odrobinę w złym kierunku. KAŻDEJ książce należy się szacunek. Nawet takiej, która nam się nie podobała. Dlaczego? Chociażby dlatego,że ktoś poświęcił swój cenny czas, aby ją napisać. Jednak miano "lektura szkolna" nie zawsze dobrze na nas oddziałuje. Zwykle wtedy, gdy musimy ją czytać.

Czy zmuszanie do czytania ma sens? 

Tu zdania są podzielone. Uczciwie się przyznam, że sama nie mam pojęcia.Może nie tyle co nie mam pojęcia, a nie potrafię udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony są osoby, które wykazują zainteresowanie lekturami. Jednak pomyślcie sobie ile mniej byłoby jedynek, gdyby nie te nieszczęsne lektury :D. Nie przeszkadzają mi one jakoś szczególnie, bo i tak sobie poradzę. Tu streszczenie, tam koleżanka opowie... Ale czy o to w tym wszystkim chodzi?

Jakie jest wasze zdanie? Podzielcie się w komentarzach jaka była wasza najgorsza lub najlepsza lektura szkolna. Jak zawsze chętnie poczytam.

Banan :)

Ps. Teraz będziecie mogli trochę się ze mnie pośmiać... Uświadomiłam sobie, że gdyby jakimś cudem ten post przeczytałaby moja pani od polskiego to miałabym niezłe kłopoty. Także trzymajcie kciuki, żeby tak się nie stało XD.

10 komentarzy:

  1. Ciekawe spostrzeżenia, nie powiem, że nie... Chociaż osobiście czytałam lektury i to lubiłam. Nie miałam im nic przeciwko i nie czułam się bardzo do tego przymuszona. Wręcz w okresie liceum poznałam mnóstwo świetnych historii będących właśnie lekturami. Oczywiście od czasu do czasu pojawiały się takie, przez które przebrnąć nie mogłam - czyli klasycznie "Potop" (tragedia, spałam nad kartkami i ostatecznie skończyło się na streszczeniu :D) czy "Jądro ciemności". Ale poza tym - lektury jak dla mnie były normalnymi książkami. :D
    Pozdrawiam,
    Chaotyczna A.


    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że kiedyś nadrobię zaległości, bo mimo wszystko te książki złe nie są. KIEDYŚ. Dokładny czas nie jest określony :D

      Usuń
  2. Ja jestem dziwna, bo przeczytałam większość lektur, no ale to już dawno było. ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest kilka lektur, które uwielbiam, ALE przeczytałam je sama dla siebie, a nie dlatego, że musiałam. Samo czytanie nie byłoby takie złe, bo kocham czytać, ale właśnie to, że trzeba było się skupić na mało istotnych szczególikach, które nie wpływały na całą treść, bardzo mnie zniechęcało. Druga rzecz, która mnie odciągała od czytania lektur, to pisanie próbnych prac maturalnych. Co z tego, że nauczycielka powiedziała, że moja praca jest bardzo dobrze napisana, skoro dostałam słabą ocenę, bo "nie wstrzeliłam się w klucz odpowiedzi". Nic, nigdy mnie bardziej nie irytowało. W końcu wychodziło się z założenia, że po co tracić czas na lekturę, skoro po samym przeczytaniu nie jest się w stanie wywnioskować "co autor ZADANIA miał na myśli". Szkoda, że większości lektury kojarzą się z czymś złym, bo wiele z nich to naprawdę wspaniałe powieści. Ja dopiero po kilku latach od zakończenia liceum mam ochotę nadrobić zaległości w klasyce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawidzę testów z polskiego. Między innymi dlatego, że prawie zawsze mam inną perspektywę i właśnie nie potrafię "wstrzelić się w klucz". Przygnębiające. Najlepsze jest pytanie "Co odczuwa podmiot liryczny?" i odpowiedzi: A. Żal B. Smutek C. Rozpacz D. Przygnębienie... Brak komentarza :D

      Usuń
    2. Nienawidzę testów z polskiego. Między innymi dlatego, że prawie zawsze mam inną perspektywę i właśnie nie potrafię "wstrzelić się w klucz". Przygnębiające. Najlepsze jest pytanie "Co odczuwa podmiot liryczny?" i odpowiedzi: A. Żal B. Smutek C. Rozpacz D. Przygnębienie... Brak komentarza :D

      Usuń
  4. Ach szkoła ile lat temu to było :D
    Dobra lepiej nie liczmy.
    Z tego co pamiętam przeczytałam większość lektur. Pomijam Potop i Krzyżaków.
    Połowa lektur jest nawet ciekawa, więc nie miałam z tym problemu :)
    Pozdrawiam
    http://biblioteczka-na-poddaszu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeczytałam żadnej dłuższej powieści Sienkiewicza. Muszę nadrobić, ale to w swoim czasie ;)

      Usuń
  5. Jeżeli chodzi o moją ulubioną lekturę to zdecydowanie "Krzyżacy", nie mam pojęcia jak to się stało, ale książka wybitnie jak na lekturę mi się podobała...? Za to zdecydowanie najgorsza pozycja, którą przyszło mi przeczytać do szkoły to... "Romeo i Julia". Gniot wszechczasów...Lepiej pozostawić to bez dłuższego komentarza.
    A co do zmuszania do czytania lektur, to chyba stworzono je po to by nas czegoś nauczyć, jednak wtedy pojawił się wujek Google i zniweczył plany nauczycieli, gdyż wygodniej jest przeczytać streszczenie. Sama przeczytałam WSZYSTKIE lektury (serio), więc chyba rozumiem dlaczego niektórym nie chce się sięgać po pewne pozycje....
    ~MrocznaKosiarka

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mówiąc mam tak samo, są lektury które uwielbiam, nawet kilkukrotnie je przeczytałam, nastomiast są takie, które za wszelką cenę do mnie nie przemawiają, nie widzę w nich nic co mogłoby przykłuć moją uwagę. Największym "bólem" jest dla mnie to, że nie przeczytałam ani "Quo Vadis", ani "Krzyżaków", ani "Trylogii" teoretycznie powinnam, ale.. Mam wspaniałego polonistę, który opowiada nam lektury i bardzo, ale to bardzo dokładnie je nam omawia i nawet najnudniejsza letura dzięki niemu zaczyna wydawac się ciekawa, ale niekoniecznie do czytania :P

    OdpowiedzUsuń